niedziela, 13 czerwca 2010

Kiblowanie z truskawki

Oblałam egzamin z sezonowej truskawki. W opinii biegłych mój przepis z dnia 29 maja cechuje się "nie prostotą, a prostactwem, i nie stanowi rekompensaty, ni pociechy taniość przepisu, i nie ukryje się przed bystrym wzrokiem egzaminatorów brak kulinarnego warsztatu, nawet w, swoją drogą nie pozbawionym specyficznego uroku, literackim zachachmęceniu". Zdanie to wielokrotnie złożone (bo pewnie długo i wspólnym wysiłkiem egzaminatorów-gastronomów składane) szczególnie mnie rozbawiło, a nawet w swym zachachmęceniu o zachachmęceniu mówiącym - zachachmęceniem owym zaraziło.

Trzeba ten gorzki orzech zgryźć - dziś poprawka. Druga szansa. Polecenie brzmi: Stwórz dzieło sztuki śniadaniowej z udziałem truskawki, banana, jabłka i maślanki. Płatki dwóch płci dobierz odpowiednio. Czas: 15 minut. No to do DZIEŁA!

Do miseczki wsypujemy płatki płci orkiszowej lub owsianej, przysypujemy płatkami płci migdałowej. Polewamy paroma łyżkami wrzątku, przykrywamy talerzykiem, żeby nasiąknęło, zmiękło, uległe zębom się stało. W tym czasie wlewamy do nagrzanego garnka olej ryżowy (w smaku neutralny) lub masło w nim rozpuszczamy. Obrane i pokrojone drobno jabłka i banany na tłuszczu smażymy do pełnej miękkości, do stanu brejowatości. Kiedy masa zacznie przywierać do dna, podlewamy wrzątkiem i traktujemy solidnie drewnianą łyżką, aby masa przeszła w mus. Posypujemy cynamonem, wykładamy na wymiękające płatki dwóch płci. Polewamy maślanką hojnie, ale powodzi w misce nie powodujemy. Na te śnieżne roztopy wysypujemy świeże trójkątnie pokrajane truskawki. Po brzegi. Jemy, jakbyśmy właśnie zdali wszystkie egzaminy świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz