niedziela, 1 listopada 2009

Nostalgia Soczewicz

Kiedy jesień za oknem, wiatr w kominie hula, a w sercu tęsknota za krajem ojczystym, jedynym ratunkiem przed depresją jest spotkanie z Nostalgią Soczewicz.
Pani Nostalgia w swoim życiu sama wiele przeszła i na smutki ma zawsze jeden, ale sprawdzony sposób, albo raczej przepis. Gdyby jednak on był tak prosty, nie byłoby na świecie smutku, ni cierpienia. Może nawet nie byłoby jesieni! Och, to jednak straszna perspektywa - jesień bez jesieni! Bo czy byłoby wtedy jeszcze miejsce na Preludium Deszczowe Chopina? A kto by wtedy słuchał Al Bano i Rominy Power w przeboju Nostalgia Canaglia? Jakże goło wyglądały Trzy Pory Roku Vivaldiego! Kto by walczył w Powstaniu Listopadowym (przecież chyba nie ludzie zadowoleni i syci)? No i wreszcie: kto by pisał blogi?
Otóż niech już sobie będzie to cierpienie, ta jesień mokra, ta słota obrzydliwa, przeziębienia i gruźlice, niech już nawet i depresja przyjdzie, skoro to takie kulturowo i państwowo produktywne. A jak już przyjdzie i zmąci spokój umysłu, zasieje ziarno zwątpienia w sercu, wtedy proszę wyciągnijcie przepis pani Nostalgii i wszystko wróci do dawnego porządku.
Oto, co radzi Pani Soczewicz:
Do garnka włóż opłukaną soczewicę, zalej wodą, posól i gotuj ok. kwadransa. W tym czasie obierz ziemniaki nucąc pierwszą część Magnificatu J.S.Bacha. Następnie dodaj ziemniaki do gotującej się soczewicy, wlej łyżkę oleju (z wiadomego źródła), lub, jak kto bogaty, to masła dodać może, potem łyżkę rozmarynu, pieprz i majeranek (hojnie). Teraz stań przy oknie kuchennym i popatrz, jaki świat jest brzydki. Policz wszystkie opadłe liście na chodniku przed domem, a jeśli znów zbiera się na deszcz - wzdrygnij się, pociągnij zakatarzonym nosem i nasuń głębiej kawałek swetra na zziębnięty karczek. Wtedy wróć do garnka - dodaj sosu sojowego (ja już nie miałam, dlatego dodałam magi - chodzi o coś czarnego, iście pogrzebowego) oraz wyciśnięty czosnek. Wymieszaj i spróbuj dwa razy, a jeśli cala woda już wyparowała lub wsiąkła w soczewicę, weź tłuczek i używając resztek sił witalnych - potłucz kartofle, tak by całość stanowiła zbitą masę. Następnie opadnij na najbliższe krzesło, powiedz: "Nie mam już do tego wszystkiego siły. Chcę do domu!". Po chwili opamiętaj się, rozgrzej tłuszcz na patelni i usmaż jajko sadzone. Zobacz w nim wspomnienie słonecznego lata, uśmiechnij się smętnie pod nosem, kiwając żałośnie głową. Nałóż na talerz solidną łychę soczewicowej masy, obok połóż usmażone słońce i zasiądź do stołu. Zanim spróbujesz, popatrz na własne dzieło i zapytaj siebie samego: Czy życie nie jest jednak piękne? W obcym kraju, przy obcym stole, ale przed mną ciepła strawa, pachnąca polem i lasem. Jakże mój los okazał się łaskawy!

Smacznego życzy Nostalgia Soczewicz po mężu, z domu Szczęśliwicka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz